|
Z siostrą Serafią Pajerską, sercanką, rozmawia ks. Janusz Moskala Z sercem w herbie
Na habicie Siostry można dostrzec wyszyte serce, jest ono zapewne swego rodzaju memento. Na jaką miłość pozwala powołanie zakonne?
We współczesnym świecie zdewaluowało się pojęcie miłości. Wyszyte na naszym habicie serce w niczym nie przypomina wszechobecnych serc, serduszek, serduszek ustrzelonych przez amorka itp. To inna koncepcja miłości. Ograniczenie tego pojęcia do porywów emocji, wzruszeń, zmysłowych poruszeń, osobistego przeżywania szczęścia to ograniczone, egoistyczne rozumienie tego słowa. Serce Jezusa, włócznią przebite, otoczone cierniowym wieńcem, z płomieniem u szczytu. to symbol miłości pełnej, ofiarnej. gotowej do poświęcenia, spalenia się dla innych. nawet oddania swego życia dla innych; miłości, która ogarnia wszystkich bez wyjątku, także nieprzyjaciół, a stąd potrafi przebaczyć. I na taką miłość pozwala życie zakonne, do takiej miłości wzywa. Życie we wspólnocie zakonnej każe zapytać, czy kobieta może tutaj zrealizować naturalne powołanie: życia i pracy dla rodziny.
Odpowiedź na to pytanie kryje się w nim samym. Skoro powołaniem kobiety jest życie i praca dla rodziny, to wystarczy zamiast określenia „wspólnota zakonna”, użyć „rodzina zakonna”. W życiu siostry zakonnej nie ma momentów, w których jest poza rodziną, otacza ją zawsze wspólnota sióstr, a przełożona pełni rolę matki. Wchodząc do wspólnoty zakonnej, równocześnie staje się członkiem wielopokoleniowej, nawet wielonarodowościowej rodziny, a zatem żyje i pracuje dla niej, doświadczając tego samego od swoich współsióstr. W życiu przeciętnej kobiety dużą rolę, dla jej pokoju ducha, odgrywa fakt przynależenia do mężczyzny, który jest jej mężem, On w pewnym stopniu określa jej tożsamość, to kim jest i kim ma się stawać. Czy kobieta w zakonie skazana jest na zagubienie swojej tożsamości? Do kogo ma kierować swoje uczucia, u kogo znaleźć odpowiedź? I czy może znaleźć prawdziwe, rzeczywiście odczuwalne odwzajemnienie?
Zanim odpowiem na to pytanie, chcę zwrócić uwagę na bardzo istotną sprawę. Życie zakonne można zrozumieć jedynie pod warunkiem, że nie odrzuca się sfery nadprzyrodzonej, Bożej, w życiu człowieka. Siostra zakonna, podejmując ten styl życia, w pełni przynależy do Boga. Zewnętrznym tego znakiem jest welon i ślubna obrączka, wewnętrznym gotowość realizacji ślubów zakonnych: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Poprzez czystość przynależy do Boga w wymiarze cielesnym, poprzez ubóstwo w wymiarze materialnym, poprzez posłuszeństwo cała sfera woli poddana jest Bogu. Bóg jest Osobą i w przynależności do Niego siostra zakonna w pełni realizuje swą kobiecą tożsamość. Kto zaś wątpi o możliwości znalezienia prawdziwego, rzeczywiście odczuwalnego odwzajemnienia uczucia, to odsyłam do bogatych tomów mistyki chrześcijańskiej. W jakich pracach siostra zakonna odkrywa i rozwija swoją naturę kobiecą?
Odpowiem pytaniem na pytanie: Czy są prace, w których kobieta nie ma możliwości odkrywania i realizowania swej kobiecej natury? Problem tkwi nie w tym, jaką pracę się wykonuje, ale jak ją się wykonuje. Czy i w jakiej mierze siostrze zakonnej potrzebne są kontakty z kobietami i mężczyznami z tak zwanego „świata”?
Zgromadzenie nasze ma charakter kontemplacyjno-czynny, a zatem swoją działalność rozwija w dwóch kierunkach: modlitwy i apostolstwa. Trudno ogarnąć rzeczywiste problemy świata i poszczególnych ludzi, będąc w całkowitej izolacji od nich. Osoba w habicie często odbierana jest przez spotykających ją ludzi jako człowiek godny zaufania, z którym można podzielić się swoją troską, poprosić o modlitwę. I na nią większość liczy. Podejmując to oczekiwanie ludzi świeckich, włączamy ich w przestrzeń naszej modlitewnej pamięci, tym samym obustronnie stajemy się sobie bliżsi. Z kolei od drugiej strony patrząc, nie ma działalności apostolskiej bez kontaktu z tymi, do których chce się dotrzeć z orędziem Ewangelii. Katecheza, praca parafialna, misyjna działalność itd. wymaga nieraz bardzo częstego przebywania z ludźmi spoza wspólnoty zakonnej, ale każde spotkanie to dobra okazja ku temu, by dać świadectwo o Bożej miłości. Jesteśmy zatem sobie nawzajem potrzebni. Prowadzą Siostry bursę dla studentek uczelni krakowskich. Jakie są dzisiaj młode kobiety? Czego oczekują i co chciałyby dać dzisiejszemu światu?
Jakie są? Wydaje mi się, że bardzo często są wewnętrznie rozdarte i czasem trudno odnaleźć im się we współczesnej rzeczywistości. Podejmują studia, wyraźnie pragną samodzielności, chcą osiągać sukcesy i cieszą się nimi, w wielu sytuacjach podkreślają swoją niezależność. A przecież często dostrzega się u nich potrzebę oparcia się na kimś, poradzenia w trudnościach, wypłakania swoich troski żalów, bezradność wobec pojawiających się trudności. Z jednej strony pełne są ideałów, wzniosłych pragnień, chęci przemiany całego świata na lepsze, oddania się bez reszty jakiejś sprawie, z drugiej często „kręcą się” jedynie wokół siebie, tracąc z oczu potrzeby innych. Także ich „kobiecość” przeżywa swego rodzaju schizofrenię. Chciałyby być szanowane, kochane bez pamięci, obdarowywane kwiatami bez żadnej okazji, szukają idealnych partnerów życia, którzy daliby im poczucie bezpieczeństwa, przynależności do kogoś, odwzajemnili ich gorące pragnienie kochania i bycia kochaną, akceptowali ich takimi, jakie są. Marzą o trwałym związku małżeńskim, wierności do śmierci, wyłączności w miłości. Często jednak ulegają telewizyjno-prasowemu modelowi kobiecości, którego tak naprawdę nie pragną. Stąd za wszelką cenę starają się czynić z siebie „nowoczesne” dziewczyny, ujednolicone według panującej mody, często nie potrafią zaakceptować swojego zewnętrznego wyglądu, naturalnych ograniczeń. Nawet gdy są przekonane o wartości dziewictwa, czystości przedmałżeńskiej lub wiary, boją się opowiedzieć po ich stronie. Czy siostra zakonna może pomóc współczesnej kobiecie — zwłaszcza tej młodej, niezależnej, którą kusi życie na własny rachunek, bez wiązania się na stałe z mężczyzną — w odkryciu właściwej roli, która niesie spełnienie na tej ziemi?
Sądzę, że ta pomoc ma trzy wymiary. Pierwszym jest oczywiście modlitwa. Drugim tworzenie środowisk, m.in. przez otwieranie burs, schronisk, poradni, różnych wspólnot, w których nie tylko respektuje się zasady moralne, ale się je ceni i pomaga odkryć ich piękno i znaczenie w życiu. Wspólnota podobnie myślących osób pozwała na utrwalanie ideałów, które są dla nich ważne. Trzecim i chyba najskuteczniejszym wymiarem tej pomocy jest osobisty kontakt i świadectwo życia. Siostra zakonna, która sama w pełni akceptuje swoją kobiecość, ceni ją i emanuje na zewnątrz kobiecym, powiedziałabym — macierzyńskim — ciepłem, delikatnością i szczęściem wynikającym z oddania się na zawsze Panu, najlepiej może pomóc młodej dziewczynie w odkrywaniu i kształtowaniu jej kobiecości. Jakich wskazówek odnośnie życia duchowego udzieliłaby siostra kobietom, które chcą według woli Bożej zrealizować dar kobiecości?
Przede wszystkim zachęcam do modlitwy. Kontakt z Bogiem pozwała nam stanąć w prawdzie przed Nim i samym sobą, to podstawa zaakceptowania siebie taką, jaką się jest. Nadto proponowałabym podglądać święte, szczególnie te z ostatnich czasów. Przykład życia pociąga, stanowi pewną konkretną propozycję życia. Zachęciłabym również do włączenia się w pomoc dla innych. Najlepszą szkołą kobiecości, z natury swej służebnej, jest pochylenie się nad chorym, skrzywdzonym, słabym, potrzebującym.
|