Strona główna
Powołanie
Porozmawiaj
Spotkanie z ...
Jednym słowem
Drzwi Otwarte
Krużganek zakonny
Śladami świętych
Moja modlitwa
Listy od Was
Warto przeczytać
Galeria Foto

-- Partnerzy portalu --

Wydawnictwo Sióstr Loretanek

Żywa Wiara

Misyjne Drogi

-- Polecamy --

Oaza - Ko¶ciół Domowy












Dlaczego spada liczba powołań?

 Powołanie


 Na początek kilka danych statystycznych:

Od roku 2000 można zauważyć znaczny spadek powołań. Dotyczy to głównie żeńskich zakonów czynnych. Ze statystyk wynika iż np. w roku 2009 do tzw. czynnych zgromadzeń żeńskich wstąpiło 337 nowicjuszek. W tym samym roku czynne zakony żeńskie opuściło prawie 200 osób.

W zakonach kontemplacyjnych sytuacja jest znacznie lepsza choć liczba nowicjuszek też jest mniejsza niż w poprzednich latach.

W zakonach męskich liczba powołań utrzymywała się na w miarę stałym poziomie jednak w ostatnich 2-3 latach również uległa znacznemu zmniejszeniu. Nawet duże zgromadzenia które do tej pory nie narzekały na brak powołań odnotowują obecnie mniejszą liczbę kandydatów.

 Pytanie jakie się nasuwa jest oczywiste. Dlaczego tak się dzieje? Jakie są tego przyczyny?

Odpowiedzi może być wiele. Można doszukiwać się przyczyn w obecnej kulturze, w stylu życia. W wychowaniu które nastawia młodego człowieka do tego aby realizował własne cele i ambicje. Aby rozwijał się i poznawał świat.

Ale czy rzeczywiście? Czy współcześni młodzi ludzie aż tak bardzo różnią się od swoich rówieśników sprzed kilkunastu lat? Jest wielu młodych ludzi którzy mają ideały, którzy szukają wartości i radykalnego oddania się Chrystusowi w służbie Ewangelii.

Czy nie istnieje też druga strona medalu? Czy we wszystkich wspólnotach zakonnych młodzi ludzie znajdują przestrzeń aby w pełny sposób realizować swoje powołanie? Czy ich indywidualne zdolności i talenty są właściwie wykorzystywane? Jeśli tak to dlaczego odchodzą? Czy niewłaściwie odczytali swoje powołanie? Przecież wybierając zakon, jak drogę swego życia opowiedzieli się jednoznacznie za Chrystusem. Dlaczego po pewnym czasie odchodzą?

Jakie są przyczyny spadku powołań? Gdzie leży prawda?

Jakie jest Twoje zdanie?

 

Co o tym myślisz?

Masz pytania?
Chcesz porozmawiać?
Zobacz tu... 

Komentarze:

Zaskakujące pytanie. A nie prościej wśród młodych przeprowadzić ankietę dlaczego nie chca iść do seminarium? Tak samo wśród opuszczających seminaria itp. Będzie kawa na ławę. Poznamy prawdę.

Beata, 2018-01-04

Temat rzeka, więc tylko kilka spostrzeżeń. Pytanie tytułowe chyba niezbyt szczęśliwie postawione... Każdy ma swoje konkretne powołanie, Pan Bóg o nikim nie "zapomniał":) Ale rozumiemy o co chodzi: dlaczego dziś mniej chrześcijan decyduje się na realizację swojego powołania w zakonie? Pomijając spadek liczby urodzin, młodzi mają coraz większy wybór jeśli chodzi o spektrum możliwości powołaniowych w Kościele. Wciąż też powstają nowe ruchy kościelne. Poza tym można by powiedzieć, że o to nam przecież chodziło w Kościele... Począwszy od XX wieku, coraz mocniej niż kiedykolwiek podkreśla się fakt, że świętym można być na każdej drodze- w małżeństwie, zakonie, jako osoba "samotna" itd. Dlatego ludziom może być trudno pojąć "różnicę", a co za tym idzie sens wstąpienia do zakonu, nawet jeśli ta droga wydaje się atrakcyjna (mówię to też z własnego doświadczenia). Kolejna sprawa: świadectwo życia wspólnotowego. Nie jest odkryciem, że zdrowe życie wspólnotowe pociąga, a osobom, które złożyły już profesję, dodaje sił, by trwać na tej drodze do końca, pomimo wątpliwości czy kryzysów: "popatrzcie jak oni się miłują..." te słowa są zawsze aktualne w kontekście każdej chrześcijańskiej wspólnoty. Dziękuję za możliwość wypowiedzi na forum w tak bliskim mi temacie.

Agnes, 2017-05-31

Moim zdaniem problem tkwi w tym, że życie czynne wymaga zanurzenia się w codzienności, podjęcia w przypadku sióstr- wielu posług angażujących nie tylko ciało, ale umysł i ducha... Bo trzeba zauważyć, że zakony kontemplacyjne gwarantują możliwość wyciszenia, kontemplacji, a ich prace zwykle cechują się prostotą. Jest więcej modlitwy, czyli większa przestrzeń duchowego wzrostu. Bo paradoksalnie zakon kontemplacyjny daje większą łatwość spotkania z Bogiem. A zakon czynny to nie jest tylko ta różnica, że żyje się pośród ludzi. Żyje się pośród świata, który sprzyja oderwaniu duszy od Boga. Kochani, to bardzo łatwo na własnym przypadku odkryć... Spróbuj się uczyć i modlić jednocześnie. Spróbuj przebywać z osobą niepełnosprawną która chcenz tobą rozmawiać i módl się jednocześnie. Sens życia czynnego to spalanie się z miłości miłosiernej, nawet właśnie kosztem oddania większej części czasu modlitwy na posługę... Ona właśnie staje się tą modlitwą w zakonie czynnym. Popatrzcie, że prawda o łatwości życia czynnego jest głupotą- proboszcz z ars uciekał ze swojej parafii do klasztoru, a wolą Boga naszego było, by służył! Jak myślicie, czy łatwiej w czynnym czy w kontemplacyjnym zakonie uświadomić sobie, że nie należymy do tego świata? A na koniec podam osobisty, zupełnie świecki przykład. Kiedy zostaję sama w domu, a moim obowiązkiem jest posprzątać, ugotować, czasem też w polu popracować, to sprzyja to mojemu otwarciu się na Boga, spotkanie Go w ciszy i samotności. Z kolei czasem mam takie dni, że biegam za sprawami Bożymi większość czasu, ale samo dzieło tak angażuje moje siły, że jak na koniec dnia klękam do modlitwy to czuję wszechogarniające utrudzenie i nie jest już tak łatwo się wyciszyć, skupić, spotkać z Bogiem w najgłębszej głębi, bo jak się wybiję z tego wyciszenia, to praktycznie przez pierwsze pół godziny modlitwy myślnej analizuję to, co się wydarzyło, a jest jeszcze zabawny syndrom kończenia modlitwy i powrotu na kolana po paru sekundach :-) nie jest to takie jak mówi się powszechnie, że to za klauzurą to większy hardkor. Jak się człowiek spala z miłości to nic go nie boli bardziej od ograniczonej możliwości spotkania z Oblubieńcem sam na sam. Może więc zakony czynne powinny każdej siostrze zagwarantować choć dwa dni w tygodniu takiej ciszy i samotności przed Panem? Każda by na tą przystań czekała z utęsknieniem! Na pewno są jakieś ciche posługi również w zakonach czynnych. Moim zdaniem takie coś mogłoby choć w minimalnym stopniu zapobiec wypaleniu. Siostro ze zgromadzenia czynnego, odpocznij w sercu Boga, bo tam jest mieszkanie Twoje i on wie, że czujesz się czasem jak na wygnaniu...

Ania, 2015-05-18

Nie ma kryzysu powołań...są tylko niepodjęte decyzje,które zazwyczaj prowadzą do wewnętrznego upadku.Młodzi ludzie lubią się dopasowywać,lękają się reakcji rówieśników,a czasem to nawet najbliżsi odciągają nas od podjęcia tej decyyzji.Moja wędrówka u boku Pana rozpoczęła się po bierzmowaniu Pan na różne sposoby mnie doświadczył i doświadcza,nie mogę żyć bez brewiarza oraz codziennej Eucharystii,a modlitwa i cisza górują nad wszystkim.Spotykm się z różnymi opiniami,ale Pan jest ze mną i nieustnnie dodaje mi sił w pokonywaniu wszelkich przeciwności zarówno ziemskich jak i duchowch.Podjęcie jednak ostatecznej decyzji zapewne i w moim przypadku będzie trudne.Pytania,które stawiam sobie codziennie są niejednokrotnie ponad moje siły.Mimo,że w głębi duszy wiem czego oczekuje ode mnie Pan lękam odpowiedzieć się na ego wezwanie.Ogromnym szacunkiem daże wszystkich,którzy odważyli opowiedzieć na wezwanie do służby w winnicy Pana.Proszę o modlitwe abym i ja pozytywnie odpowiedziała na Jego wezwanie...ja również polecam wszystkich opiece Matki Bożej oraz miłosiernemu Panu.Szczęść Boże

Ewelina, 2015-05-03

Za mało wymagań, za dużo "otwarcia" na świat i nowości(i nie mam na myśli internetu czy korzystania z komórek - to także narzędzie i to od używającego zależy jak je wykorzysta). Widzę jednak, mieszkając blisko pewnego zakonu, że zarówno w kazaniach jak i ogólnym obyciu to słaby zakon. Z litości nie zdradzę jaki:-( Ojcowie wygłaszający mdłe kazania, komunia na mszach na stojąco i do ręki, rzadko kto klęka, adoracja 2 h dziennie, chociaż można by dużo dłużej - jest kaplica w końcu z jakiegoś powodu. Zamiast "Kościół Katolicki naucza..." cały czas "Sądzę... uważam...myślę...tak sobie pomyślałem..." Do tego ma ktoś aspirować? To już więcej zrobi jako dobry, porządny świecki: mąż, ojciec, żona, matka - w przypadku kobiet. Plan dnia taki, że każdy może się wyspać, najeść, odpocząć. Gdzie tu miejsce na ascezę, post, wyrzeczenia? Nikt nigdy nie widział ojców i braci z tego klasztoru leżących krzyżem przed Najświętszym Sakramentem. Ojców jeszcze całkiem sporo, czy to w kaplicy, czy w głównym kościele mogłoby być pewnie z 20 mszy razem dziennie, a jest 5 - i każda w sumie z koncelebrą. Żadnej po łacinie, żadnej w starym rycie, tylko mdły, byle jak odprawiany NOM. Zdarzyło się kiedyś, że Najświętszy Sakrament upadł i co - podniesiony i tyle, zero szacunku, bojaźni, czci. Kto ma do tego aspirować? Kogo taka mdła mieszanina ma pociągać? Komu do zbawienia potrzebne jest granie w piłkę nożną, gry, zabawy, odpoczynki? Rozumiem, że wśród świeckich to ma jakiś mały sens, ale wśród osób, które oddały się na wyłączność Bogu, aby współpracować z Nim przy zbawieniu ludzi to nic nie daje, a tylko może szkodzić. przykro mi to wszystko pisać, ale jak ktoś nie wierzy, niech poszuka informacji o zakonach ze ścisłą regułą, ostrym reżimem postów, modlitw, umartwień, a nagle okaże się, że nie ma w nich kryzysu powołań. Kryzys powołań jest tylko w tych, które są mdłe, nijakie i dają tylko troszkę "umartwienia" plus ubranko, bo już nawet nie habit, a poza tym luz, blues, a na koniec - jak się okazuje 3 metry mułu, bo nic więcej tam nie znajdziesz. Z modlitwą, A

Agnieszka, 2015-01-04

Według mnie mało sióstr prowadzi aktywne życie. Zauważa się, że siostry coraz bardziej zamykają się w swoich klasztorach.To wzbudza podejrzenie, że osoby zakonne żyją na koszt innych-sponsorów.Zamiast być bardziej elastycznymi np. co do wspierania biednych, to kurczowo trzymają się pewnych reguł, które wcale nie pochodzą od ich założycieli, ale wynikają raczej ze strachu. Dużo jest obaw w zakonach, co do nowszych środków komunikacji, np telefonów komórkowych. Młode osoby przychodzące do klasztoru czują ogromne spowolnienie funkcjonowania i brak otwarcia na ich zdolności. Ci konformistycznie nastawieni mają w klasztorze dobrze, natomiast ci zdolni, twórczy i samodzielni obrywają na każdym kroku.

Małgosia, 2014-11-04

Według mnie, powołanych przez Pana jest wciąż wielu,a może i jeszcze więcej niż dawniej.Bo zapotrzebowanie jest znacznie większe! Niestety presja społeczeństwa, wyśmiewanie sie,a nawet szydzenie z osób,które żyją sakramentami na co dzień, kochają Boga nade wszystko sprawia,że taki powolany rezygnuje w ostatniej chwili. Także coraz cześciej MEDIA ukazują ksiezy i siostry jako pedofili itp. DLACZEGO NIKT NIE PRZEDSTAWIA TAM DOBREJ STRONY MEDALU!? -rozglaszajmy to co pozytywne!

Kasia :), 2014-07-09

W pełni zgadzam się z zdaniem Kasi (wypowiedź z dnia 16.03.2012). Często słyszy się, że nie ma powołań bo: rodziny teraz 'gorsze', młodzież też mało ukształtowana, wpływ internetu itp. - jasne, to też prawda, ale drogie Siostry.... dziewczyny idąc do klasztoru nie szukają życia łatwego, wygodnego, takiego na pół świeckiego.... myślę że kryzys nie tkwi w powołaniach nowych, ale w braku tożsamości zgromadzeń, szukania nie wiadomo czego.... Przykład: zmiany (częste) welonów, na bardziej odkryte - nic takiego, ale świadczy o ogólnym podejściu i szukania wygodniejszego życia - nie tego szukamy idąc do klasztory!!! Wymagań, mądrych wymagań - ROZUMNYCH WYMAGAŃ i radykalizmu... Oczywiście, gdy odchodzi postulantka czy nowicjuszka widzi się niedoskonałość, brak silnej woli tej osoby, ale spójrzmy też na zgromadzenie.... Też zwróćcie uwagę ile osób przychodzi - a ile odchodzi..... To nie jest zależność jednostronna.... W zasadzie nie wiem dlaczego o tym piszę... Pozdrawiam i jeśli mogę coś poradzić zgromadzeniom które nie mają powołań - módlcie się do Dobrego Pana najpierw o święte życie sióstr w zgromadzeniu, o wierność charyzmatowi ..... a powołania będą z pewnością. Swoją drogą ciekawe - radykalne wspólnoty kontemplacyjne na brak powołań nie narzekają. A rodzina taka sama, a internet też w życiu tych dziewcząt był a tej samej kultury się wywodzą.

Magda, 2013-10-08

zastanawiając się nad Siostry pytaniem zastanawiam się czy to nie jest jakiś schemat, stereotyp, że szuka się takiej a nie innej dziewczyny do zgromadzenia- a drugie to pomyślałam sobie, że dość duże zamknięcie Sióstr, albo na siłę wcielanie w szeregi zakonne... Ale tak naprawdę może nie ilość, ale jakość jest ważna... Pozdrawiam serdecznie

Ania, 2013-02-02

Powołania wcale nie spadają tylko boimy się podjąć odpowiedzialność nie tylko za swoje życie lecz także za innych wiem sam ze swojego doświadczenia od dwóch lat jest we mnie myśl wstąpienia do zakonu ogarnia mnie wielka bojaźń czy dam radę czy poradzę sobie z nauką itp, itd... oprócz tego mam także problem z akceptacją ze strony najbliższej rodziny gdy tylko wspomniałem o myśli wstąpienia popadli w szał, dowiedzieli się jak przyjechałem z rekolekcji powołaniowych, z drugiej strony ciężko jest mi ich zostawić, wiedząc że jestem dla nich oparciem, ciężko jest też zostawić "własny dobytek" , z drugiej strony wiem, że Pan wynagradza i pomaga bliskim po "odejściu" , a planu na szczęśliwe i spokojne życie, nikt nie posiada to Pan ma plan wobec nas samych wobec nas samych, w lutym jadę na kolejne rekolekcje... proszę "WAS" o modlitwę, z pozdrowieniami... Sławek

Sławek, 2013-01-13

Pytanie do Pana Krzysztofa: a dla czego Pan szuka zone na stronie powolaniowej?

Sasza, 2013-01-12

drogi Krzysztofie! zapraszamy do Grodna! tu kilka wierzących, bardzo dobrych dziewczyn nie może znaleść sobie dobrego, prawego, uczciwego, wierzącego, prawdziwego męża. z pozrowieniami

s.M.Zoja, 2013-01-07

Liczba powołań spada... potrzeba wielkiej odwagi, by się zdecydować. Czasami trudno jest przyznać się nawet przed rodziną, przed najbliższymi, że inaczej czuje się Boga. Poza tym... ja też mam plan na swoje życie, rozsądek mi podpowiada, że najpierw musze skończyć studia, by podjąć jakąś decyzję, która ciągle we mnie siedzi. Kocham, to co robię, co studiuję, boję sie, że mogłabym się pomylić co o wyboru. Często są przepłakane noce, czuję jakąś tęsknotę. Jednak uwielbiam to, co teraz robię. Wiem, że Pan Bóg dałby mi odkryć szczęście gdybym zdecydowała się być bliżej niego, jednak boję się-jak mam zostawić rodzinę? Dla nich jestem dzielna, są ze mnie dumni... Chyba nie widzą, że ja naprawdę tak mocno kocham Jezusa. Już kilka lat się nad tym zastanawiam, ukończę studia i sie okaże. Jesli te mysli będa nadal, to będzie znak, że będe szczęśliwa będąc bliżej Boga, chyba zostawiłabym dla Niego swoje plany, choć nie nawet nie wiem, jak wygląda życie zakonne-tego też się boję, prostych czynności, nie tylko modlitwy i kontemplacji.

Ewelina, 2013-01-05

Ja w troszkę innej sprawie. Nie wiem już do kogo się zwrócić Chce poznać dziewczynę z dobrego domu Katoliczkę chce poznać Dziewczynę uczciwą kochającą ludzi i zwierzęta. Szanującą życie potrafiącą kochać bezinteresownie Chodzącą do kościoła w niedzielę i święta. Gdzie Taką Osobę mogę poznać i spotkać. Jestem z Warszawy i mam 35 lat.

Krzysiek, 2012-12-26

Zastanawiam się nad swoim powołaniem. Chcę służyć Chrystusowi, wypełniać Jego wolę, kochać na tyle, na ile potrafię, żeby był ze mnie zadowolony... Myśląc o życiu zakonnym pojawia się wiele obaw. 1. czy będę mogła rzeczywiście służyć Bogu, wsłuchując się w głos serca, czy też będę musiała bez słowa sprzeciwu wypełniać prace mi zlecone, które nijak się mają do mojej potrzeby służby. a więc potrzeba SPEŁNIENIA. czasami ciężko jest współpracować z księżmi jako osoba świecka, a chcę służyć w Kościele. może habit by pomógł. 2. chęć bycia niezależną, decydowania o sobie. 3. potrzeba elastyczności, mobilności. 4. wybór imienia, które są dla mnie dziwne. nie wiem, czy można zostać przy swoim. lubię swoje imię ze Chrztu św. i odkrywam jego sens i piękno. 5. utrata własnej tożsamości. przeczytałam o jednym Zgromadzeniu, nad którym się zastanawiałam, że Pan Bóg chce, aby było ono w niebie. Pomyślałam sobie - że w niebie też chcę być sobą, niezależna, jako odrębna jednostka wierna Bogu, zjednoczona z Bogiem. 6. czy wytrwam w czystości. żyję w czystości tak, czy owak. ALE wciąż się zastanawiam, czy może jeszcze nie spotkam tej właściwej osoby. jestem niecierpliwa, zrezygnowana czekaniem. póki co jednak pokochanie kogoś nie oznaczałoby zdrady Jezusa, czego obawiałabym się, że spotka mnie w Zakonie. Ufff, pierwszy raz to uzewnętrzniam i czuję ulgę. Z Bogiem. Niech nas Bóg prowadzi.

Marta, 2012-08-13

Nawet jeśli spada liczba powołań, to wzrasta liczba ludzi czynnie angażujących się w życie Kościoła: Odnowa w Duchu Świętym, Szkoły Nowej Ewangelizacji, itd. Współpraca świeckich z osobami konsekrowanymi daje piękne owoce. Jednakże pośród konsekrowanych gotowych do współpracy ze świeckimi jest zaledwie niewielki procent. A żniwo jest ogromne.

Małgosia, 2012-07-25

prawda tkwi w tym że autetycznie nie realizuje się charyzmatu założyciela w ten sposób kandydat miał się uświęcać w codziennośći jeżeli Pan dał własnie to konkretne powołanie chociaż to jest tylko maje zdanie

Andrzej, 2012-07-06

A ja uważam że ludzie młodzi są coraz bardziej doświadczeni przez życie, idą za duchem czasu, nie stoją w miejscu. Niektore zakony zatrzymały sie kilkadziesiat lat wsteccz. Wiadomo ze jakby Jezus żył, pewnie by jezdził samochodem, miał komputer, służył by ludziom. Czesto zakony są zamknięte na ludzi, trzymają sie scisle swej wspólnoty, nie walczą o powolania, a niekiedy werbują/ Znam wiele zgromadzen i powiem ze połowa jest zamknieta na drugiego człowieka, a w niektorych rola przelozonych jest stawiana bardzo wysoko, strasznie rządzą poniewierają siostry, wszystko uwazają za wyroki Boze nawet swe widzimisie, dlatego znam wspoln ote gdzie ok5 siostr odeszlo w szybkim czasie... tak nie moze być.

Ja, 2012-07-02

Życie konsekrowane nie jest miodem, a decyzję o chęci wstąpienia do zakonu z pewnością musi zostać dobrze rozważona. Nie mniej jednak należy zastanowić się, co jest powodem tego, że powołania spadają. Trzeba przyjrzeć się samym zakonom. Mamy kontemplacyjne i czynne. Jaki mają charyzmat, gdzie siostry posługują ... To, że żyjemy dziś w XXI wieku nie oznacza koniecznie, że tak jest w zakonach. Panują często zasady i reguły, których mimo upływu lat się nie zmienia, nie idzie z duchem czasu. Przełożeni uważają, że trzeba złamać kandydata, na siłę wpoić swoje poglądy, nie pozwalając na rozwój. Zakony muszą "się odkurzyć" stać się bardziej otwarte na świat, na nowe rozwiązania, media. Z opowiadania znajomej wiem, że siostry o niższym wykształceniu są gorzej traktowane. Przydziela im się "brudną robotę", traktuje jak osoby II klasy, dyskryminuje; tak, rzeczy należy nazwać po imieniu. Każda powinna być traktowana równo, mieć swój dyżur. Nawet ta siostra z lepszym wykształceniem też może wziąć miotłę w rękę. Jeśli się tak ludzi traktuje, czego Jezus nigdy nie czynił, to siostry te działają wbrew woli Bożej, grzeszą.

Gość, 2012-06-21

Myśląc o spadku powołań do życia konsekrowanego warto zastanowić się nad charyzmatem danej wspólnoty. Najprostsza definicja charyzmatu to 7xD: Dar darmo dany do dania dla drugich. W przypadku charyzmatu wspólnoty życia konsekrowanego dar ten to adoracja Chrystusa w Jego życiu. Wspólnoty powstawały z potrzeby czasów do konkretnych dzieł. I tak wspólnoty posługujące chorym adorują Chrystusa cierpiącego; zgromadzenia misyjne, kaznodziejskie 8211; Chrystusa nauczającego; wspólnoty posługujące w oświacie i edukacji 8211; Chrystusa będącego dzieckiem; instytuty świeckie 8211; Chrystusa, który prowadził życie przed rozpoczęciem nauczania. Teraz ta adoracja się zatraca. Zakrystianki, katechetki, pielęgniarki, to pola działalności wielu wspólnot. Adoracja Chrystusa, który wpisany jest w charyzmat wspólnoty rozpali młode serca, które zapragną żyć tak jak konkretna wspólnota.

Damian, 2012-04-08

Myslę,że spadek powołan jest w jakimś procencie spowodowany brakiem zwyklej, ludziej kultury osobistej i szacunku dla tych, którzy przychodzą do zgromadzeń. Coraz częściej są to osoby z doświadczeniem życiowym, 25-30 letnie. I takim ludziom każe się brać udział w formacji, która niejednokrotnie zasadza się na głupich zabawach, wieczorach z dziecinnymi piosenkami i tym, co na własny użytek nazywam zakonnym praniem mózgu, kiedy to nawet sięgnięcie w wolnej chwili po ciekawą lekturę może się skończyć reprymendą, bo "to dla siostry za trudne, a poza tym nie jest niezbędne do zbawienia"...hmmm...ja sama odeszłam ze zgromadzenia, w którym nie potrafiłam znieść bycia traktowaną, jak osoba pozbawiona używania rozumu, tylko dlatego,że byłam postulantką. I dobrze,że nie ma powołań do takich zgromadzeń. Wierzę,że Chrystus prowadzi je tam, gdzie naprawdę mogą rozkwitnąć. Nawet w surowym i wymagającym życiu!

Kasia, 2012-03-16

Witam serdecznie- gdy przeczytałam ten artykuł od razu nasunęło mi się to, że każdy chce być w miarę niezależny, doceniany- świat się zmienia- zmieniają się kwestie naukowe- wiemy już jak dużo można wydobyć z człowieka gdy odpowiednio się go zmotywuje- wydaje mi się, że problem leży w starych strukturach zakonnych- które przechodziły mało reform i pewnie podejście sióstr do ich własnego życia- ciekawa jestem ile sióstr, które wybrały tą drogę są zadowolone ze swojego wyboru po 20, 30 latach- są jakieś naturalne pragnienia w człowieku- nie wiem posiadania dziecka- czy rodziny, pracy- może zakonnicy i zakonnice mało włączają się w życie zwykłego szarego przeciętnego człowieka? są okryci jakąś tajemnicą- ale to życie na pewno nie jest pozbawione problemów- tak jak życie w świecie pozdrawiam serdecznie

Krystyna, 2012-03-07

Do Kasi Kto posiądzie pokorę ten zazna co to Miłóść.Daleki od jednego i drugiego,ale podążający .czego i Tobie życzę.Zygmunt

Zygmunt, 2012-03-05

ja rowniez odeszlam z zakonu . Bylam 7 lat rozczarowalam sie bardzo . Moje powolanie zniszczyla przelozona

ada, 2012-02-18

Mysle, ze przyczyna spadku powolan zakonnych jest nowe, szersze spojrzenie na zycie. Mlodzi ludzie zaczynaja myslec, gleboko myslec, ze ta droga nie jest droga ich zycia.Zmieniaja sie poglady, ludzie nie chca i nie maja ochoty poswiecac swojego zycia, bo maja tylko jedno zycie.By zyc godnie i odpowiedzialnie nie trzeba byc ksiedzem czy zakonnica.Nie potrafia zyc pod dyktando.Jak to drzewiej bywalo w klasztorach byly tzw. chory, byl chor biednych i bogatszych zakonnic.A dzis mysle, ze nie jest tez tak idealnie, sa siostry biedne i tez te z nizszym wyksztalceniem, ktore musza sie podporzadkowac.Tak jest, a znam to z autopsji.Jak w zyciu tzw. swieckim tak w zyciu zakonnym bywa roznie.Tam tez nie ma swietych, sa ludzie z roznych srodowisk.Bywa tak, ze po pewnym okresie przebywania w klasztorze nastepuje rozeznanie i pytanie DLACZEGO JA TU JESTEM? I DOBRZE ZE TAKIE REFLEKSJE PREDZEJ CZY POZNIEJ TOWARZYSZA LUDZIOM.

Kaska, 2012-02-16



 
 strona główna

 „RÓŻANIEC”
-lipiec-sierpień 2018
 „Szerokie są drzwi ubogiej chaty”
 Rekolekcje wakacyjne 2015
 Zapraszamy do Rabki-Zdrój po wypoczynek i zdrowie!
 Każdy dzień rekolekcji uczył mnie czegoś nowego
 Szkaplerz karmelitański
 Bł. Ojciec Hilary Januszewski
 Maryja - doskonały przykład naśladowania Jezusa
 Eliasz - życie w obecności Boga
 Gdy jestem z Toba, ziemia mnie nie cieszy
 MARIANIE
 Pamiętajmy o różańcu!
 Błogosławiony Antoni Leszczewicz
 Błogosławiony Jerzy Kaszyra
 Błogosławiony Jerzy Matulewicz
 Błogosławiony Stanisław Papczyński
Copyright (c) 2006-2015 Zakony.pl Konto w portalu  |  Zakony żeńskie  |  Zakony męskie  |  Podziel się ...  |  O portalu  |  Kontakt  |  Partnerzy