|
Trudno jest mówić o powołaniu, bo ono zawsze jest i do końca życia pozostanie tajemnicą. I tak jak nie da się powiedzieć, kiedy zaczęła się wiosna, tak niemożliwą rzeczą jest określenie momentu, w którym Pan przyszedł pod drzwi serca i zapukał. Nie spodziewałam się nigdy, że moje życie nabierze takich obrotów, dlatego za każdym razem, gdy zgłębiam drogi, którymi Pan mnie prowadzi, wiem, ze całe to dzieło jest cudem. Przyszłam na świat w domu, w którym podtrzymywano tradycje religijne, dlatego byłam ochrzczona krótko po urodzeniu, ale na tym moje życie religijne się skończyło. Takie bowiem były wymagania czasu i miejsca, które określały zasady życia: religia uważana za truciznę i negowana, a nawet prześladowana. Dlatego też nigdy ani w szkole, ani w domu nie słyszałam o Bogu. Życie mojej mamy tak się pokręciło, że już w dwa lata po ślubie ( na szczęście tylko cywilnym) została ze mną sama. Teraz, z perspektywy czasu, wiem, że było to darem Boga, który oszczędził nam wielu cierpień, łez i scen, które raniąc pozostawiają niezatarty ślad w psychice. Wzrastałam więc w atmosferze ciszy i spokoju, w większości pozostawiona sama sobie. Środowisko osób dorosłych, w którym przyszło mi żyć, nie pozostawiało mi wyboru, dlatego bardzo wcześnie musiałam się stać dorosłym dzieckiem, które wie, co należy mówić i jak się zachować. Zawsze i wszędzie oczekiwano ode mnie najlepszych rezultatów i ja sama wierzyłam, że to jest dobro, do którego należy dążyć. Za swoje przyjęłam marzenia mojej mamy, która chciała, żebym ukończyła szkołę ze złotym medalem za naukę, a potem – wyższe studia z zakresu prawa. Miałam więc bardzo ambitne plany, a jako że Bóg – wówczas wciąż jeszcze ukryty dla mnie – nie skąpił mi zdolności, nauka nie była dla mnie ciężarem ponad siły.
1 2 3 4 5 >>
|