|
Rozeznanie Powołania?
Muszę przyznać, że zawsze, gdy mówiono o powołaniu myślałem o księdzu z mojej parafii i jego pracy, zaletach i przywarach. Zazwyczaj jak coś było nie do realizacji – niewykonalne - to powtarzałem z ironią w głosie, że prędzej będę księdzem niż to się stanie faktem. Ale Pan Bóg ma wielkie poczucie humoru - oto jestem teraz zakonnikiem werbistą misjonarzem o. Zbigniewem. On, Bóg, potrafi pisać na krzywych liniach naszego, mojego życia. W swoim życiu nie lubiłem iść na łatwiznę, ciekawiły i fasonowały mnie wyzwania, trud dający emocje. Zawsze miałem swoje zdanie, czasami nawet tak dla zwykłej przekory. Poszukiwałem wartości, które są niezmienne i mają wartość same w sobie. W szkole podstawowej zapragnąłem być ministrantem. Jednak po sześciu miesiącach ministrantury podpadłem proboszczowi i zostałem wyrzucony. Tak zakończyła się moja kariera ministrancka, ale okazało się, że proboszcz cały czas czuwa. W szkole średniej zwerbował mnie do czytania lekcji w czasie mszy świętej. Wtedy zainteresowałem się również oazą z przyczyn bardzo przyziemnych - były tam ładne dziewczyny. Ale dopiero teraz z perspektywy czasu widzę, że „Szef” w tym wszystkim delikatnie z boku czuwał nade mną, abym się nie zgubił. Cały czas „coś’ kołatało się w moim sercu, jakieś wołanie, ale skutecznie je ignorowałem zasypując przeróżnymi zajęciami. Zaplanowałem całą swoją przyszłość - mój dom, rodzinę. Wszystko, aby skutecznie zagłuszyć w sobie ten głos. Lecz „Szef-Bóg” dopadł mnie skutecznie w najmniej spodziewanym momencie. Kiedyś moja dziewczyna zabrała mnie do kina. Jak wiadomo dawniej chodziło się do kina lub na film. Ja poszedłem z nią do kina. Miało być uroczo, miło, ale… Rozpoczął się film „Misja”. Wtedy pierwszy raz w sercu odpowiedziałem Bogu: „TAK, chcę być zakonnikiem.” Dlaczego zakonnikiem? Bo chciałem pojechać na misje, dać coś Bogu tak radykalnie, konsekwentnie i do końca. Ponieważ pociągał mnie świat podjąłem wyzwanie. Adres werbistów zdobyłem z małego kalendarzyka werbistowskiego. Po napisaniu do Księży Werbistów otrzymałem odpowiedź. Skompletowałem potrzebne dokumenty do przyjęcia do zgromadzenia i osobiście zawiozłem je do Pieniężna.
1 2 >>
|