|
Madagaskar - każdy zwykły dzień
S.Władyslawa Piróg z Madagaskaru jest misjonarką ze zgromadzenia sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi. Napisała do nas list w którym opisuje inny, niezwykły świat, świat misji.... Kochani! W naszym niepowtarzalnym życiu każdy zwykły dzień jest historyczny. To takich zalicza się święto naszej misji, które miało miejsce w pierwszych dniach maja. A do świętowania naszych Malgaszy zachęcać nie trzeba. Potrafią cieszyć się chwilą obecną, nawet jak wszystko się wali. Przecież jutro też jest dzień, a dziś w programie świętowanie: 5-lecie college’u i 10-lecie szkoły zawodowej. Uroczystości trwały trzy dni. Zaczęło się od karuzeli, która była wielką atrakcją nie tylko dla najmłodszych. Potem kabary, okolicznościowe przemówienia, bez których nie obędzie się żadna malgaska uroczystość. Rodzice naszych uczniów w tradycyjnych strojach, przy śpiewie i tańcach przynosili dary: ryż, maniok, kukurydzę, groch dla najbiedniejszych dzieci, które korzystają ze szkolnej stołówki. Często to był taki wdowi grosz, ofiarowany z radością i w szczerości serca. Jestem we Fianarantosa od początku założenia naszej misji. Pamiętam las wokół naszego tymczasowego domu i kilka domków obok. Życie było bardzo proste, często bez światła, bo kable elektryczne miały u niektórych „wielkie powodzenie”. Środowisko bardzo biedne, dużo rodzin, w których kobiety same wychowywały liczne potomstwo; brak pracy, wielki analfabetyzm wśród młodzieży i dorosłych. Dziś nasz ośrodek misyjny skupiony jest wokół parafii pod wezwaniem św. Franciszka i św. Klary, którą prowadzą OO.Kapucyni. W collège’u uczy się 850 dzieci, większość z rodzin bardzo biednych; w szkole zawodowej jest ok.160 dziewcząt, a w stołówce szkolnej mamy do wyżywienia codziennie ok. 300 buziek. Mamy też pracownię haftu”Harisoa”. To tutaj dziewczęta przygotowują swoje mini-projekty, które mogą realizować dzięki swojej pracy i dzięki pomocy innych, którzy realizują swoją misję jako misjonarze „na zapleczu”. To ich służba, wierna i bez rozglosu, dodaje nam odwagi aby wciąż na nowo służyć z miłością... Kraj piękny, ludzie – jak wszedzie – borykający się z wyborami między dobrem a złem; a nam na codzień trzeba czasem więcej niż anielskiej cierpliwości. Te uroczystości szkolne były okazją do otwarcia nowego budynku na misji, w którym mieści się nowa pracownia wikliniarstwa i tkactwa. To okazja dla wielu dziewcząt i kobiet z wioski, żeby odkryć nowy talent: robienia różnych koszyków z kolorowych traw. Niepełnosprawna fizycznie Landy mieszka w buszu, dosyć daleko. Ale jest jedną z najbardziej gorliwych i punktualnych uczennic. Ma podkurczone kolana i chodzenie czasem sprawia jej dużo bólu. Ale ileż w niej takiej prostej radości istnienia... To nasza najlepsza tkaczka i jeżeli znajdzie się odpowiednia pomoc, chciałabym ją przygotować na nauczycielkę tego zawodu. To jest szansa, aby jej warunki życiowe się poprawiły. Mamy też w tej grupie milusinskich. Lucienne przychodzi do naszej pracowni ze swoim synkiem: Michou. Chce on wszytkim pomagać. Albo siedząc cichutko czyta mamie bajki. Mamy coraz więcej samotnych kobiet, dla których praca w pracowni jest często szansą na przeżycie każdego dnia. Roczny pobyt w pracowni tkactwa to nie tylko sama praca. Jest czas na refleksję: tzw. Przygotowanie do życia w rodzinie, katecheza i na życzenie dziewczat - nauka francuskiego. Jako patronkę wybrałyśmy siostrę Assuntę fmm, która pracowała w Chinach. Dziewczętom bardzo podobało się to, że była to osoba prosta, zajmowała się pracami ręcznymi, szyciem, wyszywaniem, pracowała w ogrodzie... I została świętą. Jako dewizę wybrały te oto jej słowa: „Proszę Pana, aby dał poznać światu czystość intencji, w rzeczach najbardziej prostych”. Chcą nadać sens naszej codzienności, bo w życiu przecież czasem tak niewiele potrzeba, może tylko uśmiechu, może jednego przyjaznego słowa.... W imieniu nas wszytkich Noro uśmiecha się do was, dziękując za okazywaną życzliwość dla misji, dla ludzi, których Pan powierzył naszej opiece. Noro ma złotą rączkę do wymyślania róznych koszyków, co zresztą wdzięcznie prezentuje. Czasem dziewczęta same się dziwią, że potrafią zrobić tak piękne rzeczy... Abyśmy tak, jak Jezus szli przez życie, czyniąc dobro... Z darem modlitwy i wdzięcznością S.Władyslawa Piróg z Madagaskaru
|