|
„Z prawdziwym zawstydzeniem myślę o miłości, jaką Bóg wyświadcza wszystkim ludziom, a szczególnie mnie. Nigdy bym nie pomyślała, że stanę się Jego oblubienicą...” bł. M. Assunta Jestem w Zgromadzeniu Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi już 17 lat, a słowa błogosławionej Assunty, jednej z naszych sióstr, są wciąż we mnie aktualne i zadziwiam się tym, że Bóg tak chciał, że zostałam Jego oblubienicą. Moje plany na życie przed laty były zupełnie inne. Bardzo chciałam być leśniczym, mieszkać w lesie i w lesie pracować, chciałam mieć dobrego męża i dużo – 10 dzieci, chciałam, aby mój dom był pełen ciepła, miłości i pokoju, by każdy chciał do niego wejść, by poczuł to ciepło miłości. Nosiłam w sobie także pragnienie, by moje życie było nieprzeciętne, bym czuła jego smak, bym znalazła moje powołanie, bym odczytała plany Boże wobec mnie, które On już przed założeniem świata w swojej nieskończonej miłości mi podarował jako Najlepszy Ojciec. Pragnęłam żyć tak „na pełny gwizdek”, z rozmachem, z hojnością serca, pewna, że Bóg tak chce. I co się stało? Wszystko zaczęło się od miłości i trwa w Miłości. Bóg zaczął wypełniać moje pragnienia. Powoli pokazywał mi, jak się to stanie... ode mnie oczekiwał tylko, bym powiedziała: TAK. Po maturze przygotowałam wszystkie dokumenty na studia leśnictwa, choć mój świat zaczął się walić, serce czuło niedosyt, myśli o Bogu były coraz silniejsze. Nie chciałam do siebie tego dopuścić – tej myśli, że to moje nieprzeciętne życie, o którym marzyłam, to życie w jakimś klasztorze jako siostra zakonna. Długo się „kłóciłam” z Panem Bogiem – przecież to nie dla mnie, nie wytrzymam tam długo, bo przecież ja mam inne pragnienia. Moje serce spalał ogień – nie mogłam się dłużej opierać. 1 września 1987 r. przyjechałam do Łabuń k/Zamościa, by zacząć moje życie z Bogiem w całkowitym oddaniu się Jemu. I wtedy zaczęło się... Zaczęłam czuć smak życia, każdy dzień był nieprzeciętny. Bóg przemieniał mnie, szlifował jak szlifuje się drogocenne kamienie. A co z moimi pragnieniami? Ten dobry mąż, dużo dzieci, dom pełen ciepła i miłości... Sam Bóg napełniał moje serce miłością i zaprowadził mnie do tych, którym Jego miłość jest potrzebna – do tych, którzy byli spragnieni miłości Boga i człowieka. Smak życia nadaje sens ofiara z miłości. Droga życia duchowego to niekończąca się przygoda z Bogiem, który każdego dnia swoją łaską kształtuje moje serce. A dom pełen ciepła i miłości to miejsce mojej każdej misji, gdzie Bóg mnie posyła. Od siedmiu lat jest to dom w Kadłubie, gdzie mieszka 110 chłopców niepełnosprawnych intelektualnie. Razem ze wspólnotą sióstr FMM i ludzi świeckich chcemy, by to miejsce stało się dla nich prawdziwym domem... Każdego dnia klękam przed Jezusem wystawionym w Najświętszym Sakramencie, moim Oblubieńcem i dzięki Mu składam za to, że wypełnia moje pragnienia, trochę inaczej, niż kiedyś sobie wymarzyłam, ale na pewno o wiele obficiej i pełniej. Moje TAK powtarzam każdego dnia i każdego dnia jest ono jedyne i niepowtarzalne i nieprzeciętne, takie jak staje się moje życie... s. Joanna Żebrowska
|