|
Dopiero we wspólnocie, do której z zapałem weszłam (także moja mama) usłyszałam o Bogu, który jest Miłością i który za mnie, grzesznika, oddał swoje życie na krzyżu. Tam odkryłam sens Eucharystii i sakramentu pojednania. Nagle się poczułam jak człowiek umierający z pragnienia na pustyni, który nagle się znalazł przy tryskającym źródle wody żywej. Upajałam się szczęściem bycia cząstką Chrystusowego Kościoła. Stawałam się innym człowiekiem. Miałam wówczas szesnaście lat. W swoim ogromnym pragnieniu poznania nauczania Kościoła, w ramach wyjątku, zostałam przyjęta do Kolegium Katechetycznego. Głęboko w sercu byłam nieskończenie wdzięczna Bogu za to, że tak bardzo odmienił moje życie. Nie umiałam jednak okazać swej wdzięczności, aż pewnego razu usłyszałam modlitwę o powołania do życia zakonnego i poczułam, że chodzi o mnie. Przez prawie dwa lata walczyłam z tym wezwaniem, gdyż podobnie jak wiele moich znajomych, marzyłam o założeniu prawdziwie chrześcijańskiej rodziny, otwartej na przyjęcie nowego życia. Bóg jednak nie ustępował. On wiedział, że wybiorę jego miłość ponad miłość ludzką. I jestem szczęśliwa, idąc za Nim w życiu zakonnym, bo służąc innym, mogę świadczyć o Jego miłości wobec ludzi, którzy podobnie jak ja kiedyś, błądzą, szukając Drogi, Prawdy i Życia.
<< 1 2 3 4 5
|