|
Za błogosławieństwo uważam możliwość poznania Matki Teresy z Kalkuty i Misjonarek Miłości, gdzie była moja rodzona siostra Ania - w zakonie siostra Anna Francesca. Ponieważ, gdy zachodziła potrzeba, mogłem zawsze urwać się z biura z wielką chęcią odpowiadałem na prośby sióstr by służyć Matce w poruszaniu się po Warszawie, czy Polsce. Bodajże siedem razy miałem zaszczyt wozić Matkę do nuncjatury, kardynała, na lotnisko - każda chwila z nią spędzona była naznaczona jej świętością. Pamiętam jak zawsze się mnie pytała, czy już się ożeniłem, a gdy odpowiadałem że jeszcze nie, ona mówiła, że będę księdzem. W ogóle nie chciałem wtedy o tym myśleć. Sądziłem, że to co robię jest już decyzją na resztę mojego życia. Zawsze będę bardzo wdzięczny mojej siostrze Ani, która jest dla mnie przykładem zakonnicy oddanej Bogu i Jego służbie. Byliśmy i nadal jesteśmy bliscy sobie. Znamy nasze słabości i nasze mocne strony. Anna Francesca jest pierwszą osobą, z którą mogę być szczery i którą mogę prosić o wsparcie modlitewne, a ona wie, że może tego samego oczekiwać ode mnie. Pan Bóg dawał mi ciągle czas. Aż w końcu przyszedł rok 1996. Mój tato zachorował i w krótkim czasie zmarł. Było to dla mnie pierwsze doświadczenie śmierci kogoś bliskiego. Ciężko byłoby prawdopodobnie to wszystko przeżyć gdyby nie nasza wiara w życie wieczne i ludzie, którzy w tym czasie byli blisko. Myślałem żeby się w końcu ustatkować, założyć rodzinę ale plany Stwórcy były inne. Wikarym w Strudze był wtedy ks. Józek Pękala a proboszczem ks. Maksymilian Sowa. Będąc raz na spotkaniu opłatkowym w kurii pierwszy raz tak na luzie rozmawiałem z ks. Józkiem. Opowiadał mi między innymi o koloniach michalickich dla dzieci i wówczas wyraziłem chęć pojechania z nim jako opiekun. Szybko o tym jednak zapomniałem i wróciłem do szarej rzeczywistości. Parę miesięcy później otrzymałem od niego telefon z zapytaniem czy pamiętam naszą rozmowę z Bożego Narodzenia. Zajęło mi minutę zanim przypomniałem sobie ten fakt. Ks. Józef nakreślił mi plan na lipiec, a ja byłem w kropce. Ciężko było odmówić, miałem inne plany na wakacje. Poprosiłem o czas. Trudno było zrezygnować ze wspaniałego rejsu na 1000 lecie Gdańska o którym marzyłem od dłuższego czasu. Pamiętam, że w niedzielę modliłem się dar rozeznania. W końcu wybrałem kolonie. Nie miałem wcześniej doświadczenia w pracy z dziećmi, ale powiedziałem, że spróbuję.
<< 1 2 3 4 >>
|